Prawdę
mówiąc dziwnie się czułam. Nie byłam pewna swoich uczuć. Nie tylko tych do
kędzierzawego chłopaka, ale także tych do Luka. Kochałam obu, ale nie miałam
pojęcia, którego bardziej. Jones był miły i opiekuńczy, a Styles arogancki i
niebezpieczny. Byli swoimi całkowitymi przeciwieństwami i oboje byli na swój
sposób perfekcyjni. Nawet Harry.
Dostrzegłam
w nim to, czego inni nie dostrzegali. Zobaczyłam w nim dobro. A co to
oznaczało? Że nawet w tak zepsutym człowieku, jak on można dostrzec dobro.
Każdy ma uczucia, ale nie wszyscy potrafią je okazywać i tak samo jest ze
Stylesem.
Spojrzałam
w stronę otwartych drzwi balkonowych. Chłopak stał na balkonie, opierając się
rękoma o czarną balustradę. Jego wzrok nie był skierowany w stronę gwiazd, jak
wielu mogłoby się wydać, a w stronę miasta. Byłam ciekawa, o czym myśli.
Zresztą nie pierwszy raz. Styles często się nad czymś zastanawiał. Dziwiło mnie
to trochę. Od zawsze sądziłam, że ludzie, którzy mordują na zlecenie i nie
tylko, nie zastanawiają się nad niczym. Jak widać myliłam się i to bardzo.
Wstałam
z łóżka i zaczęłam powoli iść w stronę chłopaka. Chciałam zaczerpnąć trochę
świeżego powietrza, ale i porozmawiać z Harrym. Miałam jedno pytanie, które
musiałam mu zadać. Nie wiedziałam, czy mi na nie odpowie, ale sądziłam, iż to
zrobi.
Ustałam
koło niego i tak samo, jak on oparłam się rękoma o balustradę. Spojrzał na
mnie, ale się nie odzywał. Tak po prostu milczał i mi się przyglądał. Poczułam,
że moje policzki stają się czerwone.
W
tamtej chwili czułam, że patrzy na mnie zupełnie inny Styles niż tego, którego
znałam. To było naprawdę dziwne, ponieważ poczułam to pierwszy raz od kilku
dni.
-
Harry, mogłabym cię o coś spytać?- Spojrzałam na niego.
-
Oczywiście, że tak- uśmiechnął się.
Dopiero
w tamtej chwili dostrzegłam, jak śliczny ma uśmiech. Chyba po raz pierwszy nie
był on szyderczy tylko po prostu miły? Chyba można to tak ująć. Wyglądał wtedy
tak pięknie, że odechciało mi się zadawać mu tego pytania. Dobrze wiedziałam,
że ono popsuję całą miłą atmosferę. Niestety moja ciekawość brała nade mną
górę.
-
Jestem ciekawa jednej rzeczy. Czemu mimo to, że zamordowałeś tyle osób nadal
cię nie złapano? Chodzisz sobie normalnie po mieście i nikt cię nie rozpoznaje,
nikt się ciebie nie boi- uśmiech od razu zszedł z jego twarzy.
Podszedł do mnie bliżej i chwycił
mój podbródek. Uniósł go lekko do góry tak, że patrzyłam teraz w jego oczy. Nie
mogłam z nich nic wyczytać. Nie okazywały one żadnych uczuć.
Przełknęłam ślinę. Po raz kolejny zaczęłam się jego bać, a moje serce przyśpieszyło. Próbowałam zrobić krok do tyłu, ale moje ciało mi na to nie pozwalało.
Przełknęłam ślinę. Po raz kolejny zaczęłam się jego bać, a moje serce przyśpieszyło. Próbowałam zrobić krok do tyłu, ale moje ciało mi na to nie pozwalało.
-
Posłuchaj mnie, Pauline- usłyszałam jego ochrypły głos, który nie był już tak
samo przyjazny, jak jeszcze przed chwilą.- Chcesz wiedzieć, czemu mnie jeszcze
nie złapano? Proszę bardzo. Otóż tak się nie stało ze względu na to, że nikt
nie widziałam mojej twarzy. Jedynymi osobami, które ją ujrzały były moje ofiary
i ty.
- I co
teraz ze mną zrobisz? Zabijesz mnie tak samo, jak ich?- Zapytałam, obawiając
się jego odpowiedzi.
-
Oczywiście, że nie. Nie odważyłbym się nawet, chociaż... Radziłbym ci uważać,
bo masz wybór. Możesz wydać mój sekret i zginąć albo zachować go dla siebie i
żyć. Pamiętaj, że będziesz przez cały czas na moim celowniku, skarbie-
wychrypiał wprost do mojego ucha.